Komentarze: 13
On: Przepraszam...
Ona: To juz nie ma zadnego znaczenia...
On: Gdybym tylko wtedy nad soba zapanowal... nie staloby sie to, co sie stalo...
Ona: Ale nie zapanowales... widocznie tak mialo byc...
On: ... nie "tak mialo byc" - to byla zwyczajna glupota ludzka... szczyt hipokryzji i egoizmu... wiesz, nie moglem pozniej przez dlugi okres czasu spojrzec w lustro... brzydzilem sie swojego odbicia... nie moglem zrozumiec - "dlaczego"... ani jak do tego doszlo... pragnalem tylko wtedy zawrocic czas, do tego wieczoru i poprostu zamilknac, rozkoszujac sie Twoja obecnoscia... ale niestety nie mam takiej sily... wiec stalo sie - a ja potem zalowalem... rozmyslalem calymi dniami coz moge zrobic, bys mi wybaczyla... i zapomniala... chociaz sam nie wierze, ze mozna zapomniec... jaki ja bylem glupi... zreszta nie zmienilem sie wiele... jedynie nauczylem sie milczec...
Ona: Pomijasz w tych wszystkich wyznaniach mnie... miales byc "na zawsze" - a byles jedynie przez krotka chwile...
On: ... naprawde Cie przepraszam... pamietasz tamte slowa, ze aby o kims waznym zapomniec - potrzebne jest cale zycie... to nieprawda... nie da sie zapomniec... wogole... cholera... do tej pory nie wiem nawet od czego rozpoczac... jak sprawic, bys jeszcze kiedykolwiek sie do mnie odezwala z jakakolwiek czuloscia... bys poczula, ze mozesz mi zaufac... tak jak wtedy - gdy Cie zlapalem... pamietasz... i to wszystko zniweczone przez moja glupote... jak ja zaluje, ze nie umiem cofnac czasu...
Ona: Trzeba bylo wczesniej pomyslec, by pozniej nie zalowac... zachowales sie dokladnie tak samo jak inni... tak jak ci o ktorzych wyrazales sie jedynie w negatywny sposob, pelen pogardy i niezrozumienia dla ich czynow...
On: ... nie sprawdzilem sie... blagalem o kolejna szanse... ale reka juz sparzona pozostala... szczerze mowiac... ja do tej pory nie rozumiem, jak to jest, ze dwoje ludzi nigdys sobie tak bliskich, potem moze stac sie tak odleglymi...
Ona: Skoncz juz... opowiedz mi... jak minelo Ci ostatnich piecdziesiat lat zycia...