pomijajac wszystko, co mowi psychologia na ten temat... czysto, ze strony "dziecka"... jacy powinni byc rodzice... powinni stworzyc odpowiednie warunki do rozwoju... przez termin odpowiednie warunki, rozumiem "wlasny kat w mieszkaniu", odrobine prywatnosci... powinni stac za dzieckiem murem w trudnych sytuacjach... powinni dawac poczucie bezpieczenstwa... powinni dbac o poprawny rozwoj emocjonalny dziecka... powinni starac sie mu pomagac w jego problemach - na ile to mozliwe... powinni szukac wspolnego jezyka... powinni probowac pokazac, co jest dobre a co zle... powinni dbac o dziecko - ogolnie... powinni kochac... nie powinni gnebic dziecka - w zaden sposob, ani psychicznie ani fizycznie... powinni sluchac... powinni byc wyrozumiali... zakres obowiazkow, jakie na swoja pocieche nakladaja powinien byc adekwatny do jej wieku... powinni dawac nadzieje, a nie ja odbierac... nigdy nie powinni ulegac nadmiernym emocjom... powinni przemyslec kazde slowo nim je wypowiedza i kazdy czyn nim do niego dojdzie... nigdy nie powinni lekcewazyc... krytyczne slowa wypowiedziane pod wlasnym adresem, powinni wziac pod rozwage... sytuacja, gdzie dziecko brzydzi sie/nienawidzi wlasnych rodzicow - jest nieprawidlowa (i najczesciej czyja to wina)... powinni pomoc w budowie wlasnego swiata... i powinni starac sie byc jego wazna czescia... powinni byc... uzasadnie, dlaczego tak jednostronnie... gdyz od tego, jak rodzice uksztaltuja dziecko - zalezy jego dalsze zachowanie... wiec, tak na dobra sprawe w znaczniej mierze to od nich zalezy, jakie beda wygladaly uklady w przyszlosci... dziecko to nie zabawka, narodzilo sie ich decyzja (pomijam "wypadki" - swoja droga, nazwanie dziecka "wypadkiem" jest...) - lecz nie oznacza to iz jest ono ich wlasnoscia... tak to wszystko jest juz skonstruowane, ze sila rzeczy wychowanie dziecka w pewnym momencie, staje sie ich glownym zajeciem i powinni sie z tego wywiazac najlepiej jak to mozliwe... niestety... niektorzy ludzie nigdy nie powinni miec dzieci... moi "kochani" opiekunowie niedawno sie ze mna pozegnali... to naprawde... dziwne... uslyszec pozegnanie od wlasnych rodzicow... (jakos tak moralizatorsko mi wyszlo)