Najnowsze wpisy, strona 13


wrz 16 2003 wiernosc
Komentarze: 14

Wiernosc [partnerska] to taki temat ktory nie do konca mam poukladany w glowie. Potwornie duzo w nim roznorodnych korelacji pomiedzy kolejnymi czynnikami - wiek, zainteresowanie partnerem, zwiazek jako pojecie wyniesione z systemu rodzinnego, specyfika danego ukladu, zyciowe doswiadczenia, oczekiwania i w cholere innych. W zasadzie juz sama definicja wiernosci nastrecza mi sporo problemow.

Z mojego punktu widzenia - wiernosc to fikcja. Pierdolony mit. Nie ma czlowieka niezdolnego do zdrady partnera - wszystko to jedynie kwestia umiejetnosci tudziez zamiarow osoby `trzeciej` oraz generalnie sytuacji w jakiej zdradzajacy sie znajduje.

Najbardziej chyba bawia mnie osoby obiecujace wiernosc az po grob,nastepnie pytane o wiernosc - mowiace, ze pomimo iz mialy okazji setki do entej nigdy nie zdradzily swojego `kochanie` - a nastapnie w kilka dni gora tygodni pozniej zdradzajace `niezdradliwego`.

Tendencje do tego obrzydliwego czynu [`Jestes na poziomie samooszukiwania`- dop. moje alter-ego] maja obydwie plci, ale to jednak kobiety... hmm...
Samica zapewniajaca o swojej wiernosci wobec samca - najbardziej obrazowy przyklad definicji hipokryzji.

[ale fakt faktem, ze conajmniej jedna wzglednie wierna przedstawicielke plci zenskiej w tym roku poznalem - moze jest Was wiecej?]

normalny : :
wrz 14 2003 zagadka
Komentarze: 10
Co to jest: Lezaca na lozku szesnastka ze skryta w poduszce twarza i sluchajaca Evanscence?
Odpowiedz: Twarda rzeczywistosc.
normalny : :
wrz 10 2003 Stefan
Komentarze: 4

Stefan dotarl wlasnie do upragnionego zejscia ponarkotycznego - jego ulubionej czesci szarej codziennosci. Rozwarl szeroko swoja lewa zrenice, prawa pozostawiajac w blogiej nieswiadomosci co robi ta druga. Czesto stosowal podobne formy samooszukiwania.Swiat wydal mu sie nagle taki piekny - nawet wielomilionowe dlugi w peerelowskich nominalach zdaly sie posiadac pewna niedookreslona glebie glebie oraz przeslanie. Nie wiedzial jakie moze byc przeslanie pogruchotania obydwu rak acz w tym momencie nie byla to najgorsza perspektywa.

Ciagle lezal na lozku zastanawiajac sie gdzie moglby spedzic najblizsze osiem godzin blogostanu egzystencjonalnego. Lezal tak i myslal. Bardzo dlugo myslal. Minelo mu na tym bite piec minut az trafila go bladzaca desperacko po zakamarkach podswiadomosci mysl, ze ciekawym doswiadczeniem bylaby wyprawa na drugi koniec pokoju - w okolice dogorywajacego po dlugiej nocy sprzetu audio.

Z trudem koordynujac kolejne swoje ruchy zrzucil z miejsca spoczynku jedna noge. Znow byla to lewa. Od wielu lat codzinnie wstawal lewa noga. Byc moze byl to efekt uboczny faktu iz Stefan posiadal jedynie lewa noge.

Zdawalo mu sie nawet, ze przez chwile utrzymywal rownowage - ale jak zwykle utrzymywanie jej sprowadzilo go do pozycji wertykalnej. Czlowiek wyznajacy zasade o darowaniu koniowi w zeby - czy jak to tam szlo, nie byla to wszak rzecz najwazniejsza w tym momencie - a juz napewno czlowiek wyznajacy te zasade i bedacy na zejsciu, niespecjalnie wybrzydzal w technikach docierania z punktu A do punktu B i przemyslawszy teorie o najkrotszej drodze do celu, popelzl we wczesniej obranym kierunku.

O ile aktualna stacja radiowa byla nawet niczego sobie o tyle zmordowany system naglasniajacy cztery kropka jeden naprawde potrafil zirytowac specyfika wydawania z siebie kolejnych blizej niezidentyfikowanych sygnalow akustycznych. Nastepne Stefanowe proby trafienia palcem w maly, czerwony przycisk z podpisem `power` spalaly na panewce.

Kiedy juz wyszarpal kabel zasilajacy z gniazdka o unijnie poprawnym napieciu - trafila go kolejna mysl. Tym razem nawet specjalnie go to nie zabolalo. Zdajaca sobie sprawe z powagi sytuacji jego lewa reka przestala na chwile zachowywac sie jak konczyna paralityka i Stefan odzyskal w niej wzgledna pelnie wladzy. Czyn wysuniecia szuflady wymagal wszakze pewnego skupienia uwagi acz po wyjeciu kolejnego opakowania tabletek to nieprzewidziane wykorzystanie energii zostalo w pelni zrekompensowane.

`Ciag to piekna rzecz, jezeli ma sie na czym spedzic kolejny wieczor` - wymamrotal do siebie, po czym wypelzl z pomieszczenia w poszukiwaniu sposobu na glodujacych w Ugandzie. Miloby bylo dostac pokojowa nagrode Nobla - zdobyta nawet w sposob wybitnie niehumanitarny.

normalny : :
wrz 08 2003 512
Komentarze: 2
`Nie wiem, ale napewno ani nie jestem to Ty ani nie jestes to ja.`
Dziwny

`Ja tez sie zaczalem szanowac - skasowalem klopke z gg.`
Dziwny

`Widze, ze przez wakacje nic sie nie zmieniles - podly jak zwykle.`
prof. od informatyki

`You are an extremly cruel person.`
prof. od angielskiego

`Przestan wysmiewac bledy innych!`
prof. od niemieckiego

`Nie to, ze jestes wredny. Po prostu umiejetnie osmieszasz innych.`
panna Gietrojc

`Nie to, ze Cie lubie - po prostu staram sie trzymac jak najbardziej sarkastycznych ludzi.`
pan Cabaj

...cholera... minal dopiero tydzien w nowej klasie a tu juz ze wszad takie mile lechotanie mojego superego...
normalny : :
wrz 05 2003 woof
Komentarze: 15
Szedl jak zwykle ze wzrokiem wbitym w najblizsza dostepna swym nogom przestrzen. Zdawac by sie moglo, ze ma ciezki dzien albo panicznie boi sie wypieprzyc na tym `zwodniczo plaskim terenie podloza`. Byla by to jednak nadinterpretacja faktu, ze on najzwyczajniej w swiecie posiada kregoslup uniemozliwajacy mu patrzenie sie wprost przed siebie. Szedl wiec tak i szedl i szedl... az na jego drodze nieoczekiwanie zaplanowanie pojawila sie agrafka. Z kolei na koncu agrafki przyczepiona byla urocza suczka.

Podniosl agrafke i poszedl w pizdu - wyrzucajac stara, pochlapana krwia zyletke i obiecujac, ze jeszcze kiedys ja odnajdzie. Jasssne.

Przyprowadzil suczke do domu i po odczekaniu szescdziesieciu siedmiu godzin - dal jej w malutkiej miseczce wody wymieszanej z sucha karma. Pies zaaklimatyzowal sie dosyc szybko, pomimo iz zrec dostawal nader rzadko - najczesciej w momencie kiedy juz zdychal z glodu.

Pewnego dnia musial wyprowadzic ja na spacer, bo sie wreszcie odcedzila i wybiegala jak glupia.

Zszedl pod swoj blok prowadzac ja uwiazana na trzydziestocentymetrowej smyczy - jego oczy blyszczaly jak dwa wegielki. Kazal jej biegac. Ciekawostka bylo, ze fizycznie bylo to niemozliwe - gdyz co przygotowywala sie do przyspieszenie kroku - czula na karku przerazliwie obcisla kolczatke.

Zrozumial swoj blad i spuscil ja w kierunku zieleni. Ta natychmiast skierowala swoje radosne kroki wprost na przemily jej oczom widok.

[Nie lubisz mnie. Nie chcesz ze mna przebywac.] - rzucil jej na odchodne. Suczka uslyszala skomlenie i pomimo tego, ze nie zalatwila swoich potrzeb fizjologicznych, wrocila do znalazcy agrafki. Bylo tak za kazdym razem, kiedy podczas spaceru spuszczal ja ze smyczy by sie wreszcie zalatwila - robil wyrzuty, ze oddala sie od niego.

Az pewnego dnia, pecherz suczki eksplodowal i musial sobie poszukac innego zwierzatka do zameczenia
normalny : :