Komentarze: 14
Wiernosc [partnerska] to taki temat ktory nie do konca mam poukladany w glowie. Potwornie duzo w nim roznorodnych korelacji pomiedzy kolejnymi czynnikami - wiek, zainteresowanie partnerem, zwiazek jako pojecie wyniesione z systemu rodzinnego, specyfika danego ukladu, zyciowe doswiadczenia, oczekiwania i w cholere innych. W zasadzie juz sama definicja wiernosci nastrecza mi sporo problemow.
Z mojego punktu widzenia - wiernosc to fikcja. Pierdolony mit. Nie ma czlowieka niezdolnego do zdrady partnera - wszystko to jedynie kwestia umiejetnosci tudziez zamiarow osoby `trzeciej` oraz generalnie sytuacji w jakiej zdradzajacy sie znajduje.
Najbardziej chyba bawia mnie osoby obiecujace wiernosc az po grob,nastepnie pytane o wiernosc - mowiace, ze pomimo iz mialy okazji setki do entej nigdy nie zdradzily swojego `kochanie` - a nastapnie w kilka dni gora tygodni pozniej zdradzajace `niezdradliwego`.
Tendencje do tego obrzydliwego czynu [`Jestes na poziomie samooszukiwania`- dop. moje alter-ego] maja obydwie plci, ale to jednak kobiety... hmm...
Samica zapewniajaca o swojej wiernosci wobec samca - najbardziej obrazowy przyklad definicji hipokryzji.
[ale fakt faktem, ze conajmniej jedna wzglednie wierna przedstawicielke plci zenskiej w tym roku poznalem - moze jest Was wiecej?]