Archiwum 05 września 2003


wrz 05 2003 woof
Komentarze: 15
Szedl jak zwykle ze wzrokiem wbitym w najblizsza dostepna swym nogom przestrzen. Zdawac by sie moglo, ze ma ciezki dzien albo panicznie boi sie wypieprzyc na tym `zwodniczo plaskim terenie podloza`. Byla by to jednak nadinterpretacja faktu, ze on najzwyczajniej w swiecie posiada kregoslup uniemozliwajacy mu patrzenie sie wprost przed siebie. Szedl wiec tak i szedl i szedl... az na jego drodze nieoczekiwanie zaplanowanie pojawila sie agrafka. Z kolei na koncu agrafki przyczepiona byla urocza suczka.

Podniosl agrafke i poszedl w pizdu - wyrzucajac stara, pochlapana krwia zyletke i obiecujac, ze jeszcze kiedys ja odnajdzie. Jasssne.

Przyprowadzil suczke do domu i po odczekaniu szescdziesieciu siedmiu godzin - dal jej w malutkiej miseczce wody wymieszanej z sucha karma. Pies zaaklimatyzowal sie dosyc szybko, pomimo iz zrec dostawal nader rzadko - najczesciej w momencie kiedy juz zdychal z glodu.

Pewnego dnia musial wyprowadzic ja na spacer, bo sie wreszcie odcedzila i wybiegala jak glupia.

Zszedl pod swoj blok prowadzac ja uwiazana na trzydziestocentymetrowej smyczy - jego oczy blyszczaly jak dwa wegielki. Kazal jej biegac. Ciekawostka bylo, ze fizycznie bylo to niemozliwe - gdyz co przygotowywala sie do przyspieszenie kroku - czula na karku przerazliwie obcisla kolczatke.

Zrozumial swoj blad i spuscil ja w kierunku zieleni. Ta natychmiast skierowala swoje radosne kroki wprost na przemily jej oczom widok.

[Nie lubisz mnie. Nie chcesz ze mna przebywac.] - rzucil jej na odchodne. Suczka uslyszala skomlenie i pomimo tego, ze nie zalatwila swoich potrzeb fizjologicznych, wrocila do znalazcy agrafki. Bylo tak za kazdym razem, kiedy podczas spaceru spuszczal ja ze smyczy by sie wreszcie zalatwila - robil wyrzuty, ze oddala sie od niego.

Az pewnego dnia, pecherz suczki eksplodowal i musial sobie poszukac innego zwierzatka do zameczenia
normalny : :