Archiwum 05 grudnia 2005


gru 05 2005 entropia
Komentarze: 6

Siedzialem o jakiejs abstrakcyjnej porze przed ekranem, tak jak wtedy - kiedys temu. Przez chwile mialem wrazenie niczym bym przezywal w tej bardzo owej chwili faux pas albo jakies inne francuzczyzmy. Wyjrzalem za okno, upewniajac sie ze entropia jest juz bardzo wysoko na firmamencie. Jak zwykle o tej porze `nadzieja palaca` sprawila mi psikusa, obierajac za cel udowodnienie mi ze nic nie jest takim jak sie wydaje. W sposob jednakze inny od dotychczasowo sie jej o tej porze zdarzajacego. Ni to pod wplywem chemii, ni silnie emocjonalnych wydarzen. Ot, tak po prostu - rzeczywistosc postanowila mi czegos dowiesc. I zapewne gdyby nie fakt niedookreslonosci calej sytuacji, dowiodlaby tego niechybnie. Niedefiniowalnosc jednakze otoczyla mnie nieprzenikniona bariera. Z definicji: nieprzenikalnej dla rzeczywistosci. W ten niebywale genialny sposob oderwalem sie od otaczajacego swiata. Wszystko stalo sie idea nie posiadajaca swego ziszczenia. Krzeslo przestalo byc krzeslem a stalo sie produktem. Dywan projektem. Biurko tworzywem. I nawet ta wiecznie wyplywajaca z glosnikow muzyka przeinaczyla sie w bardziej niz muzyke to mysl o niej. Bardzo stan mi ten odpowiadal, gdyz obawa przed nie wyspaniem z powodu ledwie czterech godzin i dziesieciu minut snu zmienila sie w jedynie w czysta algebre. Wszystko przestawalo byc i stalo sie niczym, tak bardzo nieopisanym iz wrecz rozwazac zaczelo absolutna dezintegracje. Raz jeszcze sprawdzilem stan rzeczy za oknem, ktore w chwile po tym stalo sie zwyczajnym wyrobem. Entropia osiagnela zenit. To dobry moment na zatopienie sie w swiadomej-nieswiadomosci. Gdy entropia  przestanie gorowac, rzeczywistosc znow sproboje mi czegos dowiesc - zastajac mnie jednak w stanie nieswiadomym, zapewne zrezygnuje.

Dobranoc.

normalny : :