Najnowsze wpisy, strona 44


paź 25 2002 samobojstwo
Komentarze: 18

jakie mam podejscie do samodzielnego odebrania sobie zycia... uwazam to za absolutne tchorzostwo... niedoszly samobojca uwaza smierc za... jedyne wyjscie z sytuacji, w ktorej sie obecnie znajduje... ominiecie trudow zycia... jakze upragniony odpoczynek... odejscie z miejsca, ktorym sie brzydzi... coz - musze przyznac, ze smierc naprawde zalatwia te wszystkie sprawy... jednak jak zawsze, jest jakies 'ale'... jezeli czlowiek jest juz na tyle zdesperowany, by targnac sie na wlasna samoswiadomosc, to rownie dobrze moze zrobic cokolwiek innego co by diametralnie zmienilo jego sytuacje... cokolwiek - oznacza doslownie wszystko, pomijamy zasady moralnosci czy tez wogole jakiekolwiek inne zasady... ewentualnie mozna poprostu zaczac naduzywac zycia... bo skoro juz sie go nie szanuje, to wolna droga do robienia wszelkich - nawet najbardziej ekstremalnych rzeczy... ryzykujcie wtedy zyciem, zasmakujcie nawet najwiekszego absurdu... tylo zawsze dawajcie sobie jakas minimalna chociaz szanse na przezycie... moze chociaz to stanie sie waszym powodem do zycia - pragnienie smierci... trzeba jeszcze tylko rozgraniczyc prawdziwa chec smierci od mysli samobojczych czy prob samobojczych... trzy zupelnie rozne tematy... mysli samobojcze moga byc jedynie sposobem na odreagowanie stresow - takim samym jak anoreksja, bulimia czy tez samookaleczanie... o samokontroli jako takiej - kiedy indziej - ale tutaj nalezy nadmienic, iz wszystkie te "dolegliwosci" sa chociaz po czesci spowodowane brakiem kontroli nad tym co dzieje z nami i wokol nas... chcemy wtedy kontrolowac chociaz jedna sfere naszego zycia... wyglad... potrzebe pozywienia... pokazywanie, ze tylko MY tak naprawde mozemy sie zranic i nikt inny... oraz to, kiedy umieramy - czyli calkowita kontrola nad soba samym... proby samobojcze natomiast sa najglosniejszym z mozliwych - krzykiem o pomoc... desperacja... prawdopodobnie ktos kto mowi, ze chce sie zabic - nie zrobi tego, natomiast ten kto naprawde chce sie zabic - poprostu to robi... sa to slowa niezwykle zaklamane - majace na celu usmiezenie sumienia spoleczenstwa, z powodu ignorancji wobec szeptow i krzykow cierpiacych... staram sie nie prosic ludzi, by nie popelniali samobojstwa, tak samo jak staram sie ich nie zalowac... co najwyzej wspolodczuwam, ofiaruje swoje wsparcie oraz wytlumaczenie, z jakich powodow odebranie sobie zycia (oprocz glupoty) jest niemalze zalosne... samobojcy to najwieksi z tchorzy - chociazby nie wiem co mowili i jak sie tlumaczyli...

normalny : :
paź 22 2002 bol
Komentarze: 32

nie znam cierpienia wiekszego ponad duszy rane...

normalny : :
paź 22 2002 smierc
Komentarze: 32

jak wyglada smierc... nie mowie o jej personifikacji... pytam sie - jak wyglada moment, chwila gdy umieramy... jak to jest umierac... ludzie chca wierzyc, ze po smierci czeka ich nastepne zycie... to malo istotne - gdzie... w piekle, w niebie czy tez w nastepnym wcieleniu... poprostu chca wierzyc... w cos na ksztalt zycia wiecznego... chca by tak bylo, gdyz nie sa w stanie wyobrazic sobie - jak to jest nie byc... sa przerazeni wizja tego, ze smierc jest koncem... tak poprostu i najzwyczajniej... koniec... przeczytalem gdzies - "Ciesze sie, ze nie wierze by bylo zycie po smierci... gdyz po co umierac, skoro tam rowniez mialbym odczuwac cierpienie"*... wiec jak wyglada umieranie... najpierw przestajesz widziec... nie nagle... powoli... jakbys tracil przytomnosc... slyszysz dochodzace cie ludzkie glosy... odpowiadasz im... a one coraz bardziej sie oddalaja... mowisz im - "Nie bojcie sie, nic mi nie jest - czy naprawde tego nie widzicie"... wydaje ci sie, ze nadal masz pelna wladze nad swoim cialem... dretwiejesz... tracisz powoli czucie... zdajesz sobie sprawe z tego, jakby wszystko przyspieszylo - tam... ale tutaj - zwolnilo... usypiasz... co pewien czas, masz jeszcze przeblyski swiadomosci... az w koncu przechodzisz w stan podobny z fazy NREM snu... tylko, ze juz nigdy sie nie budzisz... umierasz i tak naprawde nawet nie wiesz kiedy... tak samo jak z zasypianiem - to sie poprostu dzieje... bez naszej wiedzy... oto moja wizja smierci...

normalny : :
paź 19 2002 poswiecenie
Komentarze: 43

*pozwalam sobie na stosunkowo dowolne definiowanie "egoizmu" (lacze go z egocentryzmem)- jest to dbanie wlasnie o swoj wlasny interes bez liczenia siebie z innymi, uznawanie wlasnego a nie czyjegos dobra za najwazniejsze oraz widzenie jedynie wlasnej krzywdy - pomijanie czyjejs... (gdyby tak kazdy dochodzil do tak skrajnej formy egoizmu, jaka tu prezentuje - byloby chyba, o ironio - ciut lepiej na tym swiecie... a moze sie myle)

przecze samemu sobie... ale czlowiek juz taki jest - pelen sprzecznosci... jak ktos slusznie zauwazyl, sensem zycia jest dla mnie co pozostawie po sobie dla ogolu (a ze ogol nie istnieje... oto jeden z powodow, czemu zycie nie ma sensu)... czyli ewidentne poswiecenie... tymczasem definitywnie jestem przeciwnikiem cierpiennictwa... nie uznaje cierpienia samemu - za kogos... wrecz przeciwnie - jestem niemalze zwolennikiem egoizmu... egoizmu, jako (po wymieszaniu) najlepszego podejscia do zycia... pomijam piekne idee dot. sposobu zycia, gdyz nie maja one najmniejszej racji bytu w naszym swiecie... oczywiscie takie podejscie nie jest idealnym - jest jedynie mozliwie optymalne... faktycznie... pomijajac cudze problemy i skupiajac sie na wlasnych pragnieniach zapewne nie raz zdarzy nam sie kogos zranic... i bedziemy mieli z tego powodu wyrzuty sumienia... lecz one mina... a my zdobedziemy to, do czego dazylismy... kolejna wada jest omijanie szerokim lukiem cudzego wolania o pomoc... coz - tak JUZ jest i tego sie nie zmieni... znow - najlepszym wyjsciem dla tej osoby jest przeistoczenie sie z cierpiennika w egoiste (motyw "tarczy ochronnej")... zadbanie o siebie samego... ludzie nie zmieniaja sie z dnia na dzien - ale po jakims czasie (blizej nie okreslonym) - egoizm zamiast dociazac nas psychicznie, zacznie nam najzwyczajniej ulatwiac zycie... zabawne natomiast jest podejscie spoleczenstwa do faktu istnienia egoizmu... nikt sie do tego nie przyznaje... czasem mam wrazenie, ze go tak naprawde nie ma, gdyz kiedy ktos publicznie wyzna: "Tak, mam gdzies dzieci z Ugandy" - wszyscy wokol lacza sie niczym "wielka rodzina", pomijajac rozniace ich poglady i razem rzucaja sie na zle, okrutne, zdemoralizowane ziarenko szczerej prawdy - celem rozszarpania go na malutkie kawaleczki... kazdy tymczasem ma w sobie cos z egoisty - niektorzy troche mniej, niektorzy troche wiecej... a jeszcze innym zmienia sie to z czasem (jeszcze chwila a nazwe Papieza najwiekszym z hipokrytow)... mozliwe, ze powinienem wrzeszczec na cale gardlo: "Ludzie, badzcie dobrzy i pomagajcie innym" - ale to czesciowo sprzeczne z moim sposobem rozumowania (czesciowo, bo zgadzam sie - ze jezeli to mozliwe, to powinno sie pomagac innym, bedacym w gorszej sytuacji)... pozatem - jezeli ktos, kto zastanawia sie nad poswieceniem zycia pomaganiu innym (hej prezess) przeczyta moje slowa - dojdzie do wniosku, ze trzeba ratowac te splugawiona egoizmem ziemie i jeszcze bardziej sie zaprze w postanowieniu pomocy innym (ironia losu)... natomiast ja, sadze ze pozostane na razie... egocentrykiem... egoista... i realista - przedewszystkim... (i znow odzieram swiat ze zludzen - nie lubie zyc w niewiedzy...)

normalny : :
paź 19 2002 normalny
Komentarze: 12

dzieki pewnej osobie, zdalem sobie sprawe, ze bardzo na miejscu byloby pytanie: dlaczego normalny... tak - faktycznie, ma cos wspolnego z osoba podpisujaca sie jako "normalna"... mianowicie chodzi o samo pojawienia sie bloga osoby uwazajacej sie za w pelni normalna nastolatke i poprostu otwarcie o tym mowiacej... ale to nie jedyny powod (z tych "swiadomych")... "normalny" - to nie doslowny przymiotnik, okreslajacy moja osobe, lecz moje pragnienie - bycia wlasnie jednym z tych "idiotow" o ktorych pisze (zdaje sobie sprawe, ze jest to absurdalnie wrecz sprzeczne wobec mojego sposobu rozumowania)... to sarkazm na samego siebie, kpina... to taka cicha mysl: "ja chce byc normalnym"... wiec sie takim tytuluje... ktos jednak te "normalnosc" zrozumial w sposob jakze inny od mojego... normalnosc, jako zdolnosc do przekazywania tego co naprawde czuje i mysle... moze po czesci to racja...

normalny : :