Najnowsze wpisy, strona 43


paź 30 2002 falszywe
Komentarze: 22

najbardziej falszywe zwroty jakie w zyciu slyszalem...
"nie martw sie, wszystko bedzie dobrze..." - tiaa...
"...ojeju..." - jakby niby komus naprawde bylo szkoda czegos... te slowa sa i niektorych niemalze odruchem bezwarunkowy...
"Kocham Cie" - bo tak... (K. - nie popadajmy w bezgraniczny egocentryzm... to nie o Tobie)
"zaintrygowal mnie Twoj charakter" - i mam zamiar Cie przerznac na wylot...
"przepraszam..." - ktos mnie nauczyl, by szanowac te slowo i wypowiadac je tylko i wylacznie wtedy, gdy naprawde czegos zaluje...
"...na zawsze..." - znam tylko jedna rzecz, ktora jest wieczna... reszta probuje jedynie na rozne dziwne sposoby jej dorownac... raz wychodzi to lepiej, raz troche gorzej...
"...chce umrzec..." - a zyjesz...
"jestem inny niz wszyscy..." - ...
"jest mi zle..." - a dokladniej to niech mnie ktos przytuli, poplacze troche nad moim nieszczesnym losem i znajdzie gotowe rozwiazanie mojej jakze trudnej sytuacji... (tak - bezczelnie uogolniam)
"zycie jest piekne" - bo w dupe mocno nie dostales...
"gorzej juz byc nie moze..." - nic bardziej mylnego...
"...zmienilem sie..." - dojebali mi tak mocno, ze na dupie przez tydzien usiasc nie moglem - wiec teraz bede lewitowal w powietrzu...
"22cm" = x/2

(i niech tylko ktos powie, ze notka nie w moim stylu...)

normalny : :
paź 29 2002 "przyjaciel"
Komentarze: 31

jest cos, czego mocniej nienawidze od wspomnien... przeszlosc... dlaczego przeszlosc, ktora niegdys wydawala sie tak prosta - dzis komplikuje tak wiele, jakze waznych spraw... coz za ironia... cos, co kiedys bylo piekne - dzis mnie zabija... cale piekno marzen, ma sie niby opierac na tym, ze sa one nieosiagalne... piekno marzen ma byc pragnieniem ich spelnienia... moze i to nawet po czesci jest sensem zycia... znam te prawe od wielu lat... lecz sie na nia nie godze... ja nie chce pragnac spelnienia marzen - ja chce je spelniac... nawet jezeli bedzie mnie to kosztowac wiele wyzeczen czy cierpienia... czy mozna wybaczyc przeszlosc, tak - by nie przeszkadzala w spelnianiu przyszlosci... sadze, ze mozna... ale trzeba wykazac sie duza odwaga i widziec nie tylko negatywy ale i pozytywy calej otoczki danych wydarzen... mozna wybaczyc... ale nie moja przeszlosc... bylem przyjacielem... spieprzylem... moze nie tylko ja... ale to nie ja uwazam sie za zdradzonego... mialem byc przyjacielem "na zawsze"... chcialem takim byc... i tak spieprzylem... potem sie zienilem... dzieki komus... i znow stalem sie przyjacielem - ale bez wiedzy o przeszlosci... nie hcialem na poczatku o tym mowic... planowalem pozniej... najwazniejszym priorytetem stala sie dla mnie znow przyjazn - a dokladniej przyjaciel... glownym priorytetem stala sie dla mnie pomoc tej osobie... sprobowalem... podobniez i po czesci zaczelo mi sie udawac... ale zapytany - przyznalem sie do przeszlosci... nie oszukiwalem - bo nigdy Cie nie oklamywalem... zarzucasz mi oklamywanie Cie... mowisz, ze zaufalas nie mi - lecz "normalnemu"... mowisz wiele - pomijajac wiele faktow... wiem, jestes na mnie zla... moze mnie nienawidzisz - gdyz bylem "zalosnym przyjacielem"... ale bylem prawdziwy - zawsze ale to zawsze bylem wobec Ciebie takim, jakm jestm naprawde... mimo to... przepraszam...

"Zobacz mnie takiego jakim jestem, nie takiego jakim bylem"

normalny : :
paź 29 2002 psycholog
Komentarze: 21

tak... wizyta normalnego u psychologa stala sie faktem... czy poszedlem tam porozmawiac o swoich "problemach"... czy moze poprosic o pomoc... albo pragnalem zobaczyc te wszystkie wizje, ktore roztacza to plemie przed swymi pacjentami... nie... zadna z tych rzeczy... normalnemu sie nudzilo i poprostu chcial sie zmierzyc w rozmowie z prawdziwym psychologiem (przyznaje - mialem jeszcze jeden profit z tej rozmowy, procz zabicia 2 godzin)... psycholog usiadla na przeciw mnie... chciala rozpoczac rozmowe, lecz ubieglem ja w tym... staralem sie niby od niechcenia, powolutku ukazywac moje problemy (a dokladniej to wyolbrzymialem pozostalosci po tym co juz minelo)... oczywiscie nie zrobilo to na niej najmniejszego wrazenia - w koncu jej zadaniem jest podchodzic do pacjenta z dystansem, bez wspolczucia, niemalze trywializujac jego problemy... spodobalo mi sie alternatywne okreslenie dyplomaty - jest to ktos, kto potrafi powiedziec "spierdalaj" w taki sposob, ze poczujesz podniecenie w zwiazku ze zblizajaca sie wyprawa... podobnie rzecz ma sie z plemieniem psychologow... lecz jest to niezwykle meczace - zamiast powiedziec cos wprost, obchodzimy temat 30 razy zabezpieczajac sie po drodze na 100 roznych sposobow... poprosilem ja w koncu, bysmy rozmawiali bezposrenio, gdyz naprawde nie chce mi sie sluchac takiego belkotu jaki do tej pory uskutecznia... wreszcie pierwsza oznaka zdziwienia... teraz dopiero zaczalem jej sluchac z zaciekawieniem... porozmawialismy potem o tym, jak postrzegam swiat... w co wierze a w co nie... i tak dalej... co chwila starala sie znalesc jakas luke w moich slowach (na tym polu wygralem - gdyz jedyne co udalo jej sie zrobic i to nie raz - to znadinterpretowac to co powiedzialem)... jaka brzmi analiza mojej persony... pomijajac fakt, ze ledwo sie powstrzymywala od nazwania mnie socjopata - uwazam, ze trafila dosyc celnie (co powiedziala - zatrzymam dla siebie)... reasumujac... przegadac psychologa na plaszczyznie rozmowy "nie-bezposredniej" - zdecydowanie jeszcze nie jestem w stanie... a w rozmowie bezposredniej... idzie mi naprawde niezle... i na tym zakonczyla sie moja pseudo-rywalizacja z "pania psycholog"... o ile pierwsza godzina rozmowy byla nudna i nic nie dajaca, tak druga godzina - stala sie naprawde czyms bardzo interesujacym... planujemy to jeszcze kiedys powtorzyc - gdyz bylo wspaniale... (swoja droga - zapraszam wszystkich majacych jakies problemy/znudzonych do gabinetow psychologow i psychiatrow - jezeli poczujecie, ze nic wam rozmowa nie daje... poproscie o bezposrednosc - przynajmniej bedzie ciekawie i czegos sie o sobie dowiecie)

normalny : :
paź 27 2002 koffaniutcy
Komentarze: 19

"Ojeju - po co ja tak wlasciwie wogole pisze tego bloga? I tak nikt go nie komentuje. A przeciez robie to dla Was, drodzy czytacze. Och - bylem wczoraj takiej zajefajnej impresce! Bylo duzo muzyki, dobre piciu (Piccolo, Actimelki i Kubus) a punktem kulminacyjnym wieczoru byla wizyta... Teletubisi! Alez to byla ostra jazda bez tszymanki. Ale wszystko co fajne, szybko sie konczy. Wrocilem do domku cos okolo 19. A pan mamusia powiedzial, ze mam byc przed 18. No i sie poklucilismy. I jestem na niego bardzo, bardzo, bardzo zly. On niszczy moja psychike. Ale mamusia obiecal mi potem, ze jutro pujdziemy na zakupy do takiej nowej drogerii. Bedzie siuperowo. A w naszej szkole jest taka jedna fajna dziewczyna - Kasandra. No i ona ma chlopaka. No i go zdradza z takim jednym fajnym Tomkiem. No i oni sa dziwni. Jak tak mozna! Mogliby sie zachowywac jak normalni ludzie. Normalni ludzie nie robia takich rzeczy na przerwach jakie oni wyprafiaja. Ojejunciu jak juz sie pozno robi - a ja jeszcze nie lezakowalem. Wogole to mimo, ze jotro pojdziemy po szkole z mamusiem do tej drogerii - to mam zly homor. To pewnie depresja. Bede potrzebowal pomocy psychologa. A jak inni sie dowiedza? Moje zycie jest takie trudne i skomplikowane - nie wiem, jak sobie dam z tym wszystkim rade. Przemaluje jutro pokoj na jaskrawy zolty. Papusie moi koffani i duzo mnie komentujcie! Cmokaski!" ... blah...

normalny : :
paź 26 2002 nienawidze
Komentarze: 23

nadziei... nie miec racji... 18 lutego 1991... oraz paru innych dat i okresow... nie byc akceptowanym przez otoczenie... byc zle rozumianym... rozczulac sie nad soba... uczucia pustki i beznadziejnosci... zachowywac sie niczym hipokryta... nie byc wysluchiwanym... zycia... bezpodstawnego uzywania przemocy... byc oklamywanym... tracic bliskie mi osoby... byc zapominanym... wspomnien - wszystkich... otwierac sie przed kimkolwiek... byc ranionym - cierpiec... plakac... poczatkow czegokolwiek... nie panowac nad wlasnymi emocjami i uczuciami... zatracac dystans... nabierac zbyt wielkiego dystansu... leku... pragnac czegos, czego nie moge miec... niewiedzy... byc traktowanym z gory - lub jako "unikatowy okaz pochodzacy z muzeum"... ranic bliskich... nienawidzic... siebie samego... mysli, ze smierc jest jedynym rozwiazaniem... zyc z dnia na dzien... marzyc... gdy ktos ukazuje mi bledy w moim rozumowaniu - i ma racje... pozegnan... chaosu... nie umiec pomagac... swojej rodziny... braku czulosci... nie byc najlepszym... bycia uznawanym za gorszego... patrzec na cudze szczescie - gdy mi samemu jest zle... calej pop kultury... tlumaczenia sie... niejasnych sytuacji... idiotow... okazywac uczucia... przyznawac sie do wlasnych slabosci... samotnosci... zalowania mnie... naprawde wielu, wielu innych rzeczy...

normalny : :