Archiwum listopad 2002, strona 4


lis 05 2002 ciemnosc
Komentarze: 3

sluchajac Marszu Zalobnego - Fryderyka Chopina, cos mnie wzielo na przeszukanie pewnego zeszytu, gdzie czasem zdarzalo mi sie zapisac moje mysli... przy okazji znalazlem czyjs wpis, o ktorym niestety dopiero dzis sie dowiedzialem... ponizej jedna z typowych notek... czytam ja po raz kolejny i widze cala mase sprzecznosc... gdzieniegdzie nawet lekki brak spojnosci...

"ciemnosci, och ciemnosci wszechwladna... czemuz to czekasz na mnie, tu pod golym niebem - jak tych gwiazd szesnascie, niecierpliwych... polowa juz sie spelnila, czy drugiej tez to pisane... ciemnosci okrutna, brutalna - czegoz ty ode mnie chcesz... zabralas mi juz wszystko - cialo, zycie, dusze... i jeszcze chcesz...ciemnosci nienasycona - pochlaniasz mnie, kawalek po kawalku - pozerasz mnie... nie walcze, poddalem sie - ty wiecej chcesz... dosc... pusc mnie, zostaw - to boli... och ciemnosci pozadana acz niekochana... zalem i pustka wypelnilas serce me... moj swiat upadl... nadzieja tez... a ty jeszcze czegos wiecej ode mnie chcesz... czuje zmeczenie, samotnosc wyczerpujaca, znuzenie... poddalem sie... powtarzam... wypusc mnie... ciemnosc niewzruszona, nie lituje sie..."

normalny : :
lis 04 2002 egocentrycy
Komentarze: 10

ludzie to jednak potwornie wiele w sobie egocentryzmu maja... wystarczy status na gg pt. "...nienawidze cie..." i od razu polowa ludzi wpisanych do listy znajomych (reszta to sms'y) sadzi, ze to o nich... alez sobie schlebiacie... na moja nienawisc trzeba zasluzyc - a nie biernie jej wyczekiwac... swoja droga to zabawne po calym dniu nieobecnosci, odebrac kilkanascie wiadomosci... "a to za co mnie nienawidzisz"...

normalny : :
lis 04 2002 abc123
Komentarze: 14

podobniez "kazdy musi przez to przejsc"... niczym inicjacja seksualna (ale przez to akurat nie kazdy przechodzi)... wiec i ja postanowilem sie do tego dobrac... bedzie bolalo (niepamietam alfabetu)...

A - agresor - z dwoch pozycji - agresora i ofiary... definitywnie wole byc agresorem...
Ą - pierwszy raz, jak uzywam polskiej czcionki na blogu... ciekawe czy jest jakis wyraz zaczynajacy sie na te litere...
B - biernosc - niecierpie byc biernym wobec wydarzen mnie dotyczacych...
C - cisza - niekiedy bardzo mi jej brakuje... lubie idealna cisze - jednoczesnie sie jej bojac...
Ci - cwok - nigdy jeszcze zaden wyraz nie reprezentowal tak wielu ludzi...
D - dom - chcialbym kiedys miec... ("znaczenie spoleczne")
E - endorfina - jak ktos wie, kiedy endorfiny sa wydzielane - to zdaje sobie sprawe o czym mowie...
Ea - trzeci raz, jak na blogu uzywam polskiej czcionki... nie lubie tej litery (ma u mnie przejebane)...
F - farfocle - nikt nie umie tego wyrazu wymowic tak, by nie opluc rozmowcy wlasna slina...
G - gowno - ostatnimi czasy, moj ulubiony wyraz, ktorego nagminnie naduzywam... pelno tego na swiecie... (mialo byc "punkt G")
H - haczyk - kiedy cos wyglada na piekne i cudowne - pytam sie, gdzie jest w tym haczyk...
I - if - zawsze musi byc jakies pierdolone "ale"... ("wszystko bedzie dobrze ALE...")
J - jehowy - cykam sie ich...
K - krew - lubie widok krwi... (mialo byc Kasia na czesc kilku "cos dla mnie znaczacych" Kas... a potem miala byc kawa - bo jeszcze nigdy w zyciu nie mialem w ustach nawet jej jednego lyku... a jeszcze pozniej mialo byc kicz - bo tego niczym gowna, pelno na swiecie)
L - latac - kiedys wrociwszy ze szkoly do domu, zamykalem oczy i uciekalem w swiat marzen, gdzie podrozowalem w wyobrazni latajac wolnym - ponad wszystkim co przyziemne i okrutne...
El - laka - wspomnienie...
M - modliszkanizm - tak moja przyjaciolka nazwala "nasze" podejscie do zycia...
N - normalnosc - "kiedys" jej pragnalem... jeszcze nigdy nie zdefiniowalem czym jest...
Ni - niania - ech... Jeacquiline...
O - ofiara - za duzo ludzi kreuje sie na ofiary... zapominajac o tym, ze to ich zycie i musza cos z nim zrobic - jezeli nie chca go zmarnowac...
Ou - osemka - nie moge sobie przypomniec, czy w paszczy jest taki zab...
P - pierdolenie (jak potluczony) - to jest to, co wielu ludziom wychodzi najlepiej...
Q - Quentin - moj ulubiony rezyser... "david lynch lat 90'"...
R - ranic - jestem bardzo "w"... (mialo byc rozwolnienie - wyczytalem ze mozna je spowodowac witamina C)
S - satanizm (laVey'a)- najlepszy dowod glupoty ludzkiej... jak mozna przemienic calkiem sensowna filozofie zycia w cos, czego lekaja sie wszyscy chrzescijanie...
Si - Slask - mieszka tam pare wartosciowych osob...
T - Tomek - ktos, kto pewnej nocy obudzil sie i poprostu zabil...
U - urlop - chcialbym kiedys wziac urlop od zycia na dwa dlugie miesiace...
V - VHSy - zaczynam watpic, czy wogole istnieja...
W - Warszawa - moje miasto... niecierpie go a jednoczesnie na swoj sposob jakos mnie fascynuje ("kiczem")...
X - Xanthippe - najglupsze imie jakie w zyciu slyszalem...
Y - ...yyy... - kiedys nie umialem normalnie sklecic pojedynczego zdania, by sie nie zajaknac "yyy"...
Z - zima - Linkin Park, My December... jedna z moich ulubionych piosenek - kojarzy mi sie z cieplym pokojem o zoltych scianach, chwila smutku spowodowana niemoznoscia zrobienia czegokolwiek i kims kogo...
Zi - zdzblo - wspomnienie...
Zet - zenada - cyt: "za duzo rzeczy przychodzi mi do głowy"...

(i cos oryginalnego)
1 - samotnosc - jakze wielu ludzi na nia cierpi...
2 - zwiazek - cos cudownego, jezeli bedzie to zwiazek dwoch osob, myslacych w sposob bardzo podobny i dazacych sie szczerymi uczuciami... (tak - ja to naprawde powiedzialem)
3 - Einstein - powiedzial on kiedys, ze "liczba trzy jest liczba idealna - oznaczajaca poczatek, srodek i koniec"...
4 - samochod - polubilem ryzyko (zeby nie napisac "uwielbiam")
5 - srednia - najwyzsza srednia jaka kiedykolwiek otrzymalem w szkole to 5.2...
6 - Creed - a dokladniej piosenka "One Last Breath/Six Feet from the Edge"...
7 - siedem - podobniez jest to szczesliwa cyfra... zeby takie filmy jak "Siedem" krecili na podstawie biblii, to bym chyba nawet sie skusil by ja przeczytac...
8 - nieskonczonosc - zastanawia mnie, czy czas jest skonczony...
9 - wrzesien - kilkanascie godzin po "najbardziej schizofrenicznym i najdluzszym (~38h) dniu mojego zycia"...
0 - pustka - same przez nia klopoty...

normalny : :
lis 04 2002 whoami
Komentarze: 10

zadano mi pytanie... "kim jestes"... nie umialem na nie odpowiedziec, tak jak oczekiwal moj rozmowca... uwazam, ze jestem istnieniem zdolnym do samookreslenia - swiadomym swojego jestestwa... jako cynik i realista uwazam to za prawidlowa i wyczerpujaca odpowiedz... ale tak naprawde, chcialbym byc kims wiecej... oczywiscie - dla siebie i dla mojego otoczenia "kims" tam jestem... ale to tylko "odczucie spoleczne"... czyli tak na dobra sprawe... jestem nikim... dobrze jest sobie zdawac sprawe z tego, ze dla historii wszechswiata - nic nie znacze... znacznie latwiej jest wtedy nie dramatyzowac nad swoim losem i najzwyczajniej zajac sie swoimi sprawami z tym "cudownym dystansem"... swoja droga - znam pare osob, ktorym rowniez przydalaby sie takowa swiadomosc... (nie - nie mam dola)

"pewnego zupelnie zwyczajnego dnia, w zupelnie zwyczajnym miescie, na zupelnie zwyczajej ulicy, w zupelnie zwyczajnym domu, w zupelnie zwyczajnej rodzinie - urodzil sie zupelnie zwyczajny czlowiek... i pewnego rownie zwyczajnego dnia, zwyczajnie umrze..." - historyjka przywolana z pamieci, pochodzaca z podrecznika do jezyka polskigo dla klasy piatej szkoly podstawowej...

normalny : :
lis 03 2002 coca-cola
Komentarze: 14

"poczuj magie swiat"... czy wiecie, po czym poznaje, ze zblizaja sie swieta... nie -jeszcze nie wiecie, ale juz sie domyslacie... otoz odkad pamietam, oznaka zblizajacych sie swiat - jest dla mnie pojawienie sie w telewizji reklamy czerwonych ciezarowek coca-coli, przejezdzajacych przez jakies male miasteczko, niczym ze snu (swoja droga - przez moje miasto jeszcze nigdy nie przejechaly... i zastanawia mnie, ktora droga krajowa sie poruszaja)... ale tuz przed reklamami pojawiaja sie swiateczne butelki coca-coli... ciekaw jestem, czy przygladaliscie sie kiedys mikolajowi z etykiey coli... zberezny spasluch joopiacy sie na male, bezbronne dzieci - trzymajacy w reku cos co moznaby potraktowac za "slodycz"... no nic... pepsi ma reniego a cola mikolaja... osobiscie wole pepsi... ale z drugiej strony - cola mnie szybciej rozbudza... juz zaczynam czuc klimaty swiat bozego narodzenia (zgnoje je kiedy indziej)... poki co - ciesze sie "powszechnie znana" informacja... bede mial psa... (przypomnialem sobie, ze gdzies na blogach czytalem cos podobnego - lecz calkowicie odcinam sie od kopiowania czyich mysli, poprostu mamusia postawila mi przed nosem dwulitrowa cole i jakos tak mi sie zebralo na napisanie notki)

normalny : :