paź 22 2002

smierc


Komentarze: 32

jak wyglada smierc... nie mowie o jej personifikacji... pytam sie - jak wyglada moment, chwila gdy umieramy... jak to jest umierac... ludzie chca wierzyc, ze po smierci czeka ich nastepne zycie... to malo istotne - gdzie... w piekle, w niebie czy tez w nastepnym wcieleniu... poprostu chca wierzyc... w cos na ksztalt zycia wiecznego... chca by tak bylo, gdyz nie sa w stanie wyobrazic sobie - jak to jest nie byc... sa przerazeni wizja tego, ze smierc jest koncem... tak poprostu i najzwyczajniej... koniec... przeczytalem gdzies - "Ciesze sie, ze nie wierze by bylo zycie po smierci... gdyz po co umierac, skoro tam rowniez mialbym odczuwac cierpienie"*... wiec jak wyglada umieranie... najpierw przestajesz widziec... nie nagle... powoli... jakbys tracil przytomnosc... slyszysz dochodzace cie ludzkie glosy... odpowiadasz im... a one coraz bardziej sie oddalaja... mowisz im - "Nie bojcie sie, nic mi nie jest - czy naprawde tego nie widzicie"... wydaje ci sie, ze nadal masz pelna wladze nad swoim cialem... dretwiejesz... tracisz powoli czucie... zdajesz sobie sprawe z tego, jakby wszystko przyspieszylo - tam... ale tutaj - zwolnilo... usypiasz... co pewien czas, masz jeszcze przeblyski swiadomosci... az w koncu przechodzisz w stan podobny z fazy NREM snu... tylko, ze juz nigdy sie nie budzisz... umierasz i tak naprawde nawet nie wiesz kiedy... tak samo jak z zasypianiem - to sie poprostu dzieje... bez naszej wiedzy... oto moja wizja smierci...

normalny : :
22 października 2002, 15:30
Hmm.....śmierć jest tajemnicą, w tym tkwi jej władza....i....urok....
22 października 2002, 13:20
errata: jest tak jak i ja jestem...
22 października 2002, 13:19
smierc...jest czescia nasego zycia...jest czyms rownie prymitywnym jak to ze zaraz zapale papierosa...w takiej kategorii ja pojmuje...jest czyms co moze nastapic zamiast tego ze wyjde z domu...nie boje sie jej, ani jej nie pragne...jest tak i ja jestem...
22 października 2002, 11:50
smierc jest okrutna...z jednej strony nie chce umierac.boje sie,ze potem ,za wszystko zle co uczynilam innym bede nie tyle co "przypalana ogniem piekielnym" ale bedzie mnie to niszczylo...wyrzuty sumienia i swiadomosc,ze juz wszystko sie skonczylo i nie mozna nic zmienic ani powiedziec przepraszam...mam mala nadzieje,ze w nowym zyciu bedzie Ktos na mnie czekal...o wiele latwiej jest umierac ,jesli sie wie,za tam tez nie bedzie sie samotnym...
22 października 2002, 10:17
nie bardzo rozumiem, gdzie ty się tego u mnie doszukałeś ? Po prostu przyjłem założenie istnienie Boga, a jeżeli jest Bóg to sfera duchowa i cielesna są oczywiście oddzielane z chwilą śmierci. Jeżeli przyjmiemy, że żyjemy sami z siebie i wszystko to co dzieje się na Świecie jest dziełem przypadku, to oczywiście przychylam się do twojej wizji. Ale właściwie jeżeli po śmierci jest nicość to po co to głębiej analizować ?
tonio
22 października 2002, 02:10
mi się zdaje że stan śmierci jest podobny do snu... możesz coś odczować, lub równiedobrze nie mieć jakiejkolwiek świadomości tego że umarłeś bo... po prostu umarłeś
jędza
22 października 2002, 01:54
... muszę poszperać!
22 października 2002, 01:50
inna...
22 października 2002, 01:50
swoja droga - Kontestator... czy to mi sie tylko wydaje, czy ty oddzielasz sfere duchowa i cielesna czlowieka?... ja nie oddzielam - duchowa to dla mnie samoswiadomosc i nic wiecej...
jędza
22 października 2002, 01:45
... właśnie coś mi to przypominało, tyle że tam autor napisał:"wiem, że za te słowa nie weźmiesz mnie już do Nieba... ale w Piekle będę przynajmniej wiedzieć, dlaczego mnie karzesz... dlaczego cierpię"... chyba, że myśisz o innej notce!
22 października 2002, 01:37
cytat pochodzi z jakiegos bloga...
jędza
22 października 2002, 01:22
... a z czego ów cytat?
jędza
22 października 2002, 01:13
... a ja z pewnych względów nie pozostawię komentarza... chcesz temat kolejnej notki?? ...proponuję zazdrość!
22 października 2002, 01:12
tak teraz czytam, to widze, że cała masa literówek i jakichś dziwnych skrótów myślowych, ale mam nadzieje, że sens zachowałem, jeżeli nie to rano się jeszcze raz do tego ustosunkuje. Dobranoc
zmieniona...
22 października 2002, 01:03
hhmmm...byc moze...ale po co rozwazac nad smiercia gdy ciagle zyjemy?wygodnie jest wierzyc ze po opuszczeniu ciala bedziemy zyc wiecznie to daje komfort.lepiej koncentrowac sie na zyciu gdyz czasu naprawde malo a wiele do przezycia...smierc i tak przyjdzie.a co po niej?zobaczymy...warto zyc tak by po niej bylo cos naprawde...

Dodaj komentarz