rozmowa
Komentarze: 9
nielubie poczatkow, wiec je pomine... odbylem dzisiaj bardzo trudna rozmowe z moim... chyba przyjacielem - nieszczerym i zaklamanym - ale jednak przyjacielem... strasziliwie trudno mi bylo wytlumaczyc mu, co mialem w glowie... on - powiedzial pare zdan, ktore mnie niezwykle dotknely - nie wiem, czy mial to w zamierzeniach, czy nie... kiedy rozmawialismy - nie zabolaly mnie one zbytnio - wydaje mi sie, ze sytuacje stresowe znosze naprawde calkiem niezle... z tym - ze potem, gdy juz wszystko minie nastepuje u mnie chwila zadumy nad kazdym wypowiedzianym slowem... i wtedy zaczyna bolec... odkrywam pd pewnego czasu, ze zycie jest niezwykle skomplikowana gra, praktycznie bez zasad... i ja chce ja opanowac - by dac sobie rade w przyszlosci... niecierpie moich "chwil slabosci" - po klotni z rodzicami, jakims konflikcie z kims innym czy tez jakimkolwiek niepowodzeniu... tak ma przeciez kazdy - wiec czemu akurat ja, to przezywam tak mocno... dowiedzialem sie niedawno, okrutnej prawdy o kims bardzo mi bliskim - pomimo, ze obiecalem sobie, ze juz nigdy nie bede plakal - rozplakalem sie, po naprawde dlugim okresie "nie-plakania"... strasznie mi smutno, ze to sie wszystko dzieje naprawde - juz nie w lekach, ale w tym prawdziwym zyciu... tak wlasciwie - to czym jest "prawdziwe zycie"... zbiorem losowych wydarzen, polaczonych ze soba (ze sie tak wyraze) "logika przyczynowo-skutkowa" dazacych do jakiegos wspolnego, niewiadomego celu... czy to jest zycie, czy mi sie tylko wydaje... nie - nie mam dzis glowy do rozmyslania nad zyciem - jestem gdzies pomiedzy silna depresja a stanem absolutnej euforii... to niezwykle osobliwe uczucie...
Dodaj komentarz