"pierwszy"
Komentarze: 11
przyszedl kolejny miesiac... grudzien... rozpoczal sie od naglego zasniezenia calej mojej okolicy... wygladam przez okno i zamiast widziec caly swiat w bieli - widze go w lekkiej czerwieni... tak... w Warszawie, nawet snieg jest inny... a moze to efekt sztucznego oswietlenia (bo szyb nie mam pochlapanych krwia)... grudzien to taki dziwny miesiac... chcialoby sie powiedziec, ze wypelniony wszelakimi kontrastami - chlodu na zewnatrz oraz ciepla w sercach a takze innymi pierdolami gloszonymi przez falszywych idealistow... a jednak, jest to czas dosyc... jednolity... pelen obludy i klamstwa... w przeciagu tych 31 dni, jak nigdy w calym roku - jest kultywowany "mit ciepelka rodzinnego"... ale kto go - nieomal - kreuje... instytucje komercyjne az do bolu (nawet harytatywnosc tym cuchnie)... "a teraz final, finisz, koniec i kropka - koniec z tym pieprzeniem, to ostatnia zwrotka"... powiem wprost... nie przepadam za tym okresem, oraz wszystkim co sie nieuchronnie zbliza... grudzien kojarzy mi sie niezwykle nieprzyjemnie... od pelnego dramaturgii stwierdzenia "this is my December - this my time of the year" (nawiasem mowiac - wyrwanym z kontekstu)... przez apogeum falszywosci - oblude calych narodow... po mysl, ze gdzies tam - na ulicy, siedza ludzie tak biedni - totalnie niepopularni i niefajni - ze ich najwiekszym z marzen jest przynajmniej godziwie spedzic chociaz jedne swieta*... coz... powtorze to pewnie jeszcze wielokrotnie - mimo wszystko, nie wyobrazam sobie by ten miesiac wygladal inaczej... tylko czego to efekt - tego, ze na swoj zlozony i mocno nietypowy sposob, wciaga mnie to, czy raczej z powodu przyzwyczajenia i przywykniecia... (o tlustym, czerwonym kutasie ze sklonnosciami do pedofilii oraz cudownym Swiecie Bozej Komercjo-Dekadencji... gdy przyjdzie na to czas)
*zeby bylo jasne - slowa bym nie wspomnial o tych ludziach zapewne, gdybym mial pewnosc, ze nigdy w zyciu, chocby nie wiem co - nie znajde sie w takiej sytuacji... lecz podobniez "to kazdego moze spotkac"... (zabrzmialo jak przestezenie przed ciezka choroba zakazna)
Czasem tęsknię do czasów, kiedy byłam młodsza, kiedy cieszyłam się małymi rzeczami, kiedy święta były dla mnie czymś ważnym... chyba teraz już tak nie umiem... matka angażuje mnie do pomocy przy tych wszystkich świątecznych robotach - a ja robię to machinalnie, nie zastanawiając się nad sensem tego, co robię... bo być może to nie ma sensu.
Nawiasem mówiąc słucham sobie właśnie kawałka "My December"... i smutno mi...
A w ogóle to sorrka za to małe smęcenie - nie chciałam, tak wyszło:)
Btw: interesująca oprawa... podoba mi się:)
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.
Dodaj komentarz