gru 01 2002

"pierwszy"


Komentarze: 11

przyszedl kolejny miesiac... grudzien... rozpoczal sie od naglego zasniezenia calej mojej okolicy... wygladam przez okno i zamiast widziec caly swiat w bieli - widze go w lekkiej czerwieni... tak... w Warszawie, nawet snieg jest inny... a moze to efekt sztucznego oswietlenia (bo szyb nie mam pochlapanych krwia)... grudzien to taki dziwny miesiac... chcialoby sie powiedziec, ze wypelniony wszelakimi kontrastami - chlodu na zewnatrz oraz ciepla w sercach a takze innymi pierdolami gloszonymi przez falszywych idealistow... a jednak, jest to czas dosyc... jednolity... pelen obludy i klamstwa... w przeciagu tych 31 dni, jak nigdy w calym roku - jest kultywowany "mit ciepelka rodzinnego"... ale kto go - nieomal - kreuje... instytucje komercyjne az do bolu (nawet harytatywnosc tym cuchnie)... "a teraz final, finisz, koniec i kropka - koniec z tym pieprzeniem, to ostatnia zwrotka"... powiem wprost... nie przepadam za tym okresem, oraz wszystkim co sie nieuchronnie zbliza... grudzien kojarzy mi sie niezwykle nieprzyjemnie... od pelnego dramaturgii stwierdzenia "this is my December - this my time of the year" (nawiasem mowiac - wyrwanym z kontekstu)... przez apogeum falszywosci - oblude calych narodow... po mysl, ze gdzies tam - na ulicy, siedza ludzie tak biedni - totalnie niepopularni i niefajni - ze ich najwiekszym z marzen jest przynajmniej godziwie spedzic chociaz jedne swieta*... coz... powtorze to pewnie jeszcze wielokrotnie - mimo wszystko, nie wyobrazam sobie by ten miesiac wygladal inaczej... tylko czego to efekt - tego, ze na swoj zlozony i mocno nietypowy sposob, wciaga mnie to, czy raczej z powodu przyzwyczajenia i przywykniecia... (o tlustym, czerwonym kutasie ze sklonnosciami do pedofilii oraz cudownym Swiecie Bozej Komercjo-Dekadencji... gdy przyjdzie na to czas)

*zeby bylo jasne - slowa bym nie wspomnial o tych ludziach zapewne, gdybym mial pewnosc, ze nigdy w zyciu, chocby nie wiem co - nie znajde sie w takiej sytuacji... lecz podobniez "to kazdego moze spotkac"... (zabrzmialo jak przestezenie przed ciezka choroba zakazna)

normalny : :
freak girl
01 grudnia 2002, 15:07
miesiac hipokrytow
mój szaro-złoty blog
01 grudnia 2002, 14:37
winter wonderland-czasami to takie zakłamane
01 grudnia 2002, 14:11
rotfl... "who shall be damned? - SANTA!!!"...
01 grudnia 2002, 12:27
who shall be damned...? Santa Shit For being fuckin` belief in early years of my forgotten childhood
K_P
01 grudnia 2002, 11:54
Grudzien jest zajebisty! Najpierw Mikolaj (ktorego nie ma, ale zawsze przychodzi), pozniej Swieta, Sylwester, a pozniej to juz chwila i dni sa cotraz dluzsze, blizej do wiosny i w ogole git! o!
01 grudnia 2002, 11:37
Hm...ok...wiem, że Cie nie zmienie, nawet tego nie chce...ale wydaje mi sie, ze ludzie którzy nie cieszą sie z świąt są nieszczęśliwi...ja nie kcem żebyś był nieszczęśliwy...tak tak wiem...że napiszesz mi, ze jestes szczęśliwy z tą całą antyświateczną akcją...ale jakoś nie moge tego pojać..ale nie bede Ci niczego wpierac nie mam siły...poza tym zdaje sobie sprawe ze cie to nudz :) Ok to wszystko Twoja sprawa...już nie wnikam...
01 grudnia 2002, 11:36
troche sie za Toba stesknilam......
01 grudnia 2002, 11:07
Olu... "nie wyobrazam sobie, by ten miesiac wygladal inaczej" -> to oznacza, ze mi sie to na swoj sposob - podoba, i moze nie biore udzialu w falszywosciach, tak do konca - ale chetnie sie wlaczam w co bardziej Anty-Grudniowe sprawy... i to sa moje swieta... a co do rozmowy - ekhem... a jakiego powodu to najlepszy niby czas? - co w nim takiego innego, ze niby ludzie maja sie zmienic teraz latwiej???... acha - nie, nie jestem z boku... tzn. z gory - podczas swiat, biore w nich udzial - tylko, ze w ciut inny sposob... (chcialem jakos normalnie Ci odpowiedziec, a nie: "to bylo beznadziejne" ;P
tylko_Ola (ta z małym łbem i u
01 grudnia 2002, 09:57
Hm...Marcin być może sie powtórze...ale powiem Ci tak: po cholere zapatrujesz sie na innych ludzi, oceniasz ich...zacznij do siebie, do cholery jasne to Twoje święta a nie całej beznadziejnej, fałszywej społecznosci, która na każdym kroku fałszywie sie uśmiecha...tylko nie mów mi, że nie masz wpływu na swoie życie...z rodziną Ci sie nie układa...a moze to kurwa najleprzy czas do jakiejś pożądnej rozmowy..zostawisz to wszystko tak jak jest i bedziesz z boku, albo sorry nie z boku a z góry, bo przeciez Ty jesteś ponad wszystkimi ludźmi...to wszytko obserwował i krytykował...czy tego własnie chcesz...pamiętaj, ze to co jest teraz napewno nigdy już nie wróci...nie marnuj życia na krytyke innych. Ok skończyłam a teraz roześmiej mi sie w twarz i skrytykuj....nie moge sie już tego doczekać :)
01 grudnia 2002, 09:45
coz-zawsze myslalam,ze grudzien jest miesiacem przepelnionym radoscia i miloscia,ale twoja notka dala mi duzo do przemyslenia..zapraszam do mnie
01 grudnia 2002, 03:48
Cóż mogę powiedziec... nie traktuję grudnia jako miesiąca ciepła w sercach... ani też miesiąca wyjątkowej obłudy... dziwne, ale wszystko zobojętniało...
Czasem tęsknię do czasów, kiedy byłam młodsza, kiedy cieszyłam się małymi rzeczami, kiedy święta były dla mnie czymś ważnym... chyba teraz już tak nie umiem... matka angażuje mnie do pomocy przy tych wszystkich świątecznych robotach - a ja robię to machinalnie, nie zastanawiając się nad sensem tego, co robię... bo być może to nie ma sensu.
Nawiasem mówiąc słucham sobie właśnie kawałka "My December"... i smutno mi...
A w ogóle to sorrka za to małe smęcenie - nie chciałam, tak wyszło:)
Btw: interesująca oprawa... podoba mi się:)
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.

Dodaj komentarz