lis 27 2002

obled


Komentarze: 9

patrzysz na nich z nienawiscia... pewnego rodzaju obrzydzeniem.. byc moze nawet pewnym specyficznym lekiem... nie chcesz wsrod nich przebywac, lecz musisz tu byc... nie masz ucieczki... mecza cie... nudza... irytuja... jednakze sam jeden, jestes zbyt slaby, by sie im przeciwstawic... czasem sie do nich upodabniasz... ale tylko na chwile... potem wracasz do siebie... do swojego leku przed nimi... i znow pustka... okazuje sie, ze tylko ty masz takie odczucia... znow jestes inny... szukasz rozwiazania, by sie od nich uwolnic... z pomoca przychodzi cos, czego oni sie tak panicznie obawiaja... smierc... ulga dla zmeczonej duszy... powoli sie z nia zaprzyjazniasz... a co by bylo, gdybys pewnego dnia sie nie obudzil... zaczynasz to analizowac... patrzysz na nich z dala... obserwujesz... tak samo i siebie - z boku... przypatrujesz sie swoim poczynaniom... jestes zmieszany - zdezorientowany... nie wiesz co robisz.. tracisz nad soba kontrole... zaczynasz odlatywac... obled... powoli wariujesz... az w koncu... pewnego zupelnie zwyczajnego dnia... decydujesz sie na krok ostateczny... podobniez to nic nie boli...*

pazdziernik 2000

normalny : :
mój szaro-złoty blog
30 listopada 2002, 20:14
opisałeś dokładnie to co czuję od około miesiąca,sama lepiej bym tego nie wyraziła
30 listopada 2002, 19:53
normalny podły jesteś....dlaczego Cie nie ma, chcętnie bym posłuchała sobie twojego paplania...nawet nie pomyślisz, że ja tu tkwie i sie cały czas nudze...a co do tej cudnej książki to ja jeszcze ja czytał i mi ciśgle mało :P
29 listopada 2002, 15:41
Ola -> fajnie... ale za duzo naczytalas sie Alchemika...
freak girl
28 listopada 2002, 16:56
przeczytałam :)
28 listopada 2002, 01:37
patrzysz na nich z nienawiscia... pewnego rodzaju obrzydzeniem.. byc moze nawet pewnym specyficznym lekiem... nie chcesz wsrod nich przebywac, lecz musisz tu byc... nie masz ucieczki... mecza cie... nudza... irytuja... jednakze sam jeden, jestes zbyt slaby, by sie im przeciwstawic... czasem sie do nich upodabniasz... ale tylko na chwile... potem wracasz do siebie... do swojego leku przed nimi... i znow pustka... okazuje sie, ze tylko ty masz takie odczucia... znow jestes inny... szukasz rozwiazania, by sie od nich uwolnic... - do tego momentu ta nota jest genialna, później faktycznie dramatyzm i subiketywizm swego położenia biorą góre nad realną oceną sytuacji, ja śmierć zamieniłem na obojętność, efekt wobec "nich" dokładnie taki sam, a ja moge wciąż wąchać kwiatki od tej jaśniejszej strony...
27 listopada 2002, 17:05
Hm....nie mam pojęcia jak sie do tego ustosunkować, to są w jakimś tam stopniu Twoje odczucia, wiec nie będe tego ani chwalić ani krytykować, masz prawo czuć, chociaz często sie tego wypierasz... :P ale i tak Ci coś napisze..."Moje serce obawia się cierpień. Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia, bo każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania z Bogiem i z Wiecznością." ...
27 listopada 2002, 14:19
Jedno małe pytanie: co to jest cierpiennik? Poza tym - miewasz racje, czy cie to obchodzi czy nie.
loza szydercow
27 listopada 2002, 12:37
i pomyslec ze tak ma sporo ludzi. kazdy z tych, co to ich twarz jest skalana jedna przynajniej mysla.
27 listopada 2002, 09:58
*pochodzi z czasu, gdy uwazalem, ze na ziemi jest tylko jeden cierpiennik (nazwalem chyba ten okres nawet "5 Era Zalu") - i akurat mi sie trafilo nim byc... z perspektywy czasu, gdy to teraz czytam - uwazam, ze jest w tym dosc sporo prawdy... chociaz dramaturgii definitywnie nie unikalem, a nawet wrecz przeciwnie - lgnalem do niej... swoja droga... niezle napisane, jak na notke z lekcji jezyka polskiego prowadzonego przez Darth Vadera... nieglupi bylem...

Dodaj komentarz