sty 02 2003

dramaturgoni


Komentarze: 20

Dlaczego tak bardzo nienawidze dramaturgii?

Dramaturgon mowi: 'Umieram.'
Nie - nie umierasz. Nienawidzacy mnie czlowiek z ktorym spedzilem znaczna czesc dziecinstwa, lezy teraz w szpitalu, cierpiac na ogromne bole z powodu raka. On umiera. Nie ty.

Dramaturgon mowi: 'Jestem zlym czlowiekiem.'
Pieprzenie. 'Czlowiek jest wart polowe mniej niz siebie ceni i dwa razy tyle na ile cenia go inni ludzie'. O mnie mowia, ze jestem zly - a ja w to nie wierze. O tobie nikt tak nie mowi, oprocz ciebie. Denerwujesz mnie swoja glupota.

Dramaturgon mowi: 'Nie umiem kochac.'
Bzdura. Tylko socjopata, czlowiek niezdolny do odczuwania jakichkolwiek emocji - nie umie kochac. Milosc to chemia, nie mozna jej nie umiec. Klamiesz wiec.

Dramaturgon mowi: 'Pragne smierci.'
Oszust. Smierci pragnie ktos chory na jakies ciezkie schorzenie, obnizajace jego sprawnosc intelektualna - ale zdajacy sobie z tego sprawe. Ty pragniesz byc szczesliwy.

Dramaturgon mowi: 'Nigdy nie bede szczesliwy.'
Jestes wiec idiota. Czlowiek, ktory stracil dzieci - nigdy nie przestanie cirpiec. Nie umiesz cieszyc sie drobnymi rzeczami, oczekujesz jedynie ogromnego szczescia, nigdy nie zanikajacego - niczym snu - ktore splynie na ciebie ot tak.

Dramaturgon mowi: 'Nikt mnie nie zrozumie.'
Uprawiasz cierpiennictwo. Nikt nie pojmie mysli czlowieka skazanego na smierc. Na ziemi jest ponad 6 miliardow istnien ludzkich, z iloma ludzmi na powaznie rozmawiales o czymkolwiek dla ciebie waznym?

Dramaturgon mowi: 'Nikt mi nigdy nie pomoze.'
Sam sobie to wkrecasz. Nikt nie pomoze kobiecie brutalnie gwalconej przez kilku mezczyzn. Ty nawet naprawde o pomoc nie wolasz.

Dlaczego nienawidze dramaturgii? Bo dramatuyzujacy ludzie maja chore wyobrazenie swiata, powykrecane na wszystkie strony. Latwo jest powiedziec iz zycie jest skomplikowane. Ale to rowniez jest klamstwo. Zycie jest niezwykle proste. Wystarczy o zrozumiec.

normalny : :
02 stycznia 2003, 21:48
Każdy z was ma racje i nikt jej nie ma. Życie w swej istocie jest tak niejednoznaczne i narażone na subiektywność w jego poznawaniu, iż zwyczajnie nie da się postawić jakiejkolwiek tezy, do której będzie można się odwołać. Można sobie wybrać najwygodniejszą droge życiową, ale indywidualizm każdego z nas sprawia, że to co dobre dla normalnego niekoniecznie dobre będzie dla 1984 a to co u 1984 budzi lęk i niepewnoś u Aquili rozbudzi nadzieje i wiare w sens istnienia. Inna sprawa, że chyba po to żyjemy by ciągle zadawać sobie te same pytania, na które ciągle będziemy udzielać innych odpowiedzi...
02 stycznia 2003, 20:51
wlasnie, zycie nie jest tak skomplikowane, jak czasami sadzimy, bo zwykle (choc nie zawsze) problem tkwi w nas a nie na zewnatrz; problem w tym, zebysmy chcieli go dostrzec; coz, ja zwykle nie chce
02 stycznia 2003, 16:57
nie oszukuje, to spostrzezenia dosyc twardo stojacego na glebie czlowieka... oczywiscie ze niekiedy sie 'wszystko na raz' komplikuje... ale zycie nie jest az tak przerazliwie skomplikowane...
moth
02 stycznia 2003, 16:55
\'wiesz, ale to uczucie UMIE czegos nauczyc wbrew pozorom (...) mnie dramatyzowac nigdy\'-(o milosci)jak ja to dzis rozumiem wszystko zalezy od podejscia i od sposobu myslenia. czasem przychodzi chwila, ze najwieksze problemy przygniatajace jak gory korcza sie i robia tak male,ze nawet smieszne. i choc nadal sa i sprawiaja bol (dzis wszystko wydaje mi sie takie ok, takie proste. choc zwialam z domu. choc starzy dowiedzieli sie, ze nie mam za dobrze w glowie, choc nie jestem z NIM.choc mam paskudnie w szkole z ocenami. dramatyzowalam. teraz tez to robie, ale wiem ze to robie i ze wcale tak nie trzeba robic (chyba troche nie na temat, ale co mnie to) (CO JA PISZE?!-szok CO SIE STALO Z MOTHKIEM?! ;))
02 stycznia 2003, 16:54
nie bardzo.sam chcesz wszystko uproscic.udajac ze zycie jest tylko prostym zyciem.a ono jest nie przewidywalne i nie da sie go skrocic w kilku slowach.zyj w swojej utopii...i oszukuj sam siebie...
02 stycznia 2003, 16:40
a moze nie?...
02 stycznia 2003, 16:39
jasssne......
02 stycznia 2003, 16:34
secretgarden -> ale to wszystko to nic wiecej jak 'traumy' powypadkowe, zamieniajace sie w dramaturgie zbedna...
02 stycznia 2003, 16:26
czytam sobie to co napisales i jakos tak to do mnie nie dociera.a to dlatego ze Twoje slowa nie sa dla mnie prawdziwe.ale po koleji : 1.w kazdym jest zlo.bez sensu jest ciagle powtarzanie tego,jednak kolejna glupota jest udawanie idealu.pozatym aby istnialo zlo musi istniec czlowiek... 2.nie umiem kochac,wcale nie musi oznaczac ze ktos jest niezdolny do kochania.czasmi ktos sie boi zaufac,kolejnego cierpienia... 3.pragnienie smierci czasami jest silniejsze od czlowieka.bo skad sie bierze tyle samobojstw?? 4.czym jest szczescie??......itd.itp. tak sobie mysle...ze zycie nie raz Cie zranilo i na wszystkie mozliwe sposoby chcesz zrozumiec dlaczego.szukasz.ostatecznie,stwierdzasz ze jest proste.tak tak...Twoje jest tego przykladem...
chuj świstaka
02 stycznia 2003, 16:17
A świstak siedzi i się onanizuje.
02 stycznia 2003, 16:16
bardzo proste
02 stycznia 2003, 16:15
Udowodnij mi, że moje życie jest proste, nie skomplikowane, a cię ozłocę... Chciałabym żeby było proste i chciałabym nauczyć się je rozumieć.
02 stycznia 2003, 15:56
nie będe sie kłócić, zgadzam sie z tym...tak samo jak z tym że sami sobie je komplikujemy
02 stycznia 2003, 15:29
czasem... ale wtedy mozna je jakims cudem naprostwoac... i znow jest proste...
fg
02 stycznia 2003, 15:24
czasem nie jest... naprawdę

Dodaj komentarz