Archiwum czerwiec 2004


cze 28 2004 fascynacja
Komentarze: 5

Wpadlem w gowno.

Nie, w nic sie nie wkopalem.
Nie, nikt mnie nie wychujal.
Nie, nie zrobilem bobasa.
Nie, nie mam klopotow.

Po prostu wpadlem w gowno. Panna przez godzine mi buty szorowala (dziekuje misiu).

 

[Vonnegut prawdopodobnie rozpatrywalby mozliwosc zemsty losia]

normalny : :
cze 26 2004 Tanida
Komentarze: 6

Dowiedziono empirycznie moja wiernosc.
[poza tym nie dziwie sie Dziwnemu, ze woli 16latki]

 

Rok szkolny zakonczony. Pierwsza impreza wakacyjna zaliczona [na trzezwo!]. I juz w pierwszy wolny weekend nie mam chwili wolnej. Ale to dobrze, nierobstwo mnie zabija. [ew. doprowadza do apteki].

normalny : :
cze 19 2004 zenith212k
Komentarze: 9

10 metrow wysokosci, polowicznie zburzonego budynku. Dokladnie w pol podzielonego. Wysoka, zardzewiala krata pokryta zielenia - tworzaca sciane nie do przebicia.Wokol potezne zarosla. I wiadukt kolejowy. Zdajacy sie pamietac naprawde odlegle czasy.

Europejska stolica. I ja.

normalny : :
cze 16 2004 winnie_the_pooh
Komentarze: 11

Kiedy wstaje rano. Wstaje. Rano. To nieprawidlowe okreslenia. Tak naprawde wcale nie spalem, a nawet gdybym spal - to tak naprawde wcale bym nie wstal. I poranek to tez nie jest. Raczej dalszy ciag, nie dajacy nadziei na lepszy dzien. Co najwyzej inny od pozostalych.

Kiedy wiec odzyskuje czesciowa swiadomosc po kilku godzinach transcendentalnych przezyc - staje sie najbardziej samotna istota na ziemi. Z wlasnej, niczym nie przymuszonej, wolnej woli. Halucynogenna substancja przestaje dzialac. Wszystkie mary, ktorych zywot nie trwal dluzej niz kilka kwadransow, znikaja. Otacza mnie wtedy samotnosc.

Nie wyimaginowana. Calkiem pozornie_obiektywna.

Bo jaki czlowiek potrafilby w tej chwili zrozumiec moj stan swiadomosci? Bo jaki czlowiek potrafilby zrozumiec co mna kieruje? Kierowalo? Bo jaki czlowiek potrafilby przypomniec sobie moja wielka_przygode? Bo jaki czlowiek, nieistotne jak bliski, bylby w stanie teraz stwierdzic kim jestem w tej jednej chwili? Bo jaki czlowiek potrafilby spojrzec na swiat moimi oczyma i zobaczyc jak w tej oraz kolejnych paru chwilach wyglada przez nie rzeczywistosc? Bo jaki czlowiek schylilby sie do takiej mendy spolecznej na codzien bedacej synem, przyjacielem, kochankiem, zawodowym_skurwielem?

Chyba jedynie transcendentalny szaleniec.

normalny : :
cze 14 2004 ostoja
Komentarze: 12

Teologiczna geneza powstania czlowieka.

Bog nie mogl spojrzec w lustro. Nie tylko dlatego, ze znajdowal sie w innym wymiarze przestrzennym [nie wspomne o linii czasu, ktora go nie obowiazuje - co z kolei uniemozliwia synchronizacje czynnosci Boga tam w Niebie i codziennosci ludzkiej tu na ziemi] - ale takze dlatego, ze personie piastujacej tak wazne stanowisko nie wypadalo patrzyc na wlasne oblicze. Wszechwiedzacy i arbitralnie oceniajacy wzrok nie mogl napotkac przeciez samego siebie - to mogloby zalamac odwieczny lad. Dlatego wlasnie Bog stworzyl czlowieka, co wiecej - na wlasne podobienstwo. By moc powiedziec: `Zejdz mi, kurwa, z przed oczu'.

normalny : :